Mrozowe przymrozki, których doświadczyliśmy we wtorek i środę w godzinach porannych, spustoszyły truskawkowe plantacje, sady owocowe oraz winnice w rejonie Wrocławia. Gdy temperatura spadła do minus 7 stopni Celsjusza, rolnicy musieli stawić czoła nie lada wyzwaniu. Niestety, pomimo podejmowanych działań – takich jak palenie ognisk, zapalanie świec czy zadymianie sadów i winnic – okazało się, że większość roślin nie przetrwała mrozu.
– Nasze pola uprawne zostały absolutnie pozbawione zbiorów. Najbardziej ucierpiała odmiana rumba, jedna z najchętniej uprawianych – opowiada Karol Maciejczyk, właściciel plantacji „Truskawki od Karola” położonej pod Oleśnicą. – Pomimo podejmowanych działań, które polegały na spryskiwaniu roślin roztworem wodnym z gliceryną, niestety nie udało nam się uratować plantacji. Jeżeli chłód utrzymuje się przez sześć godzin bez przerwy, to szanse na przeżycie roślin są minimalne – dodał zrozpaczony plantator.
Co oznacza to dla konsumentów? – Jakość truskawek na pewno nie ulegnie pogorszeniu, będą nadal słodkie jak zawsze. Jednak ilość owoców będzie zdecydowanie mniejsza, co prawdopodobnie wpłynie na ich wyższą cenę – tłumaczy Maciejczyk.
Podobne problemy spotkały również winiarzy. – Tego typu warunki pogodowe są absolutnie nie do przewidzenia – mówi Beata Dębska – Grzelak, prowadząca winnicę w Świętej Katarzynie pod Wrocławiem. – To jest anomalna sytuacja, której nie doświadczyliśmy wcześniej. Prawdopodobnie winorośl odzyska zdolność do wzrostu, ale w znacznie mniejszym zakresie. Możemy także przypuszczać, że ceny wina z tego rocznika będą wyższe – dodaje. Mróz, który nawiedził Dolny Śląsk, spowodował zniszczenia niemal 90% wszystkich tamtejszych winnic.