Rok temu, w Krakowie na moście Dębnickim, doszło do dramatycznego zdarzenia drogowego. Samochód z czterema mężczyznami na pokładzie, wśród których był syn popularnej celebrytki Sylwii Peretti, uderzył z dużą prędkością w mur przy bulwarach wiślanych. Mimo upływu roku, prokuratura nie zakończyła śledztwa. Zwrócono się do Wielkiej Brytanii z prośbą o przesłuchanie kluczowego świadka zdarzenia, które zostało zarejestrowane przez miejski system monitoringu.
Dochodzenie w sprawie tego głośnego wypadku zostało przedłużone o kolejne sześć miesięcy. Niezbędne jest przesłuchanie istotnego świadka, którego samochód omal nie został potrącony przez pędzące auto. Jak ustalili śledczy, mężczyzna ten jest obcokrajowcem i obecnie przebywa poza Polską. Wyjechał za granicę niedługo po tragicznym wydarzeniu i pomimo apeli, do tej pory nie zgłosił się na policję.
Prokuratura wystosowała do Wielkiej Brytanii wniosek o udzielenie pomocy prawnej w postaci przesłuchania świadka. Przesłuchanie tego świadka uważane jest za kluczowe dla sprawy, mimo że prokuratura posiada już ekspertyzy dotyczące m.in. stanu technicznego pojazdu, sekcji zwłok kierowcy i pasażerów oraz nagrania z miejskiego monitoringu pokazujące trasę samochodu.
Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 14 na 15 lipca. Czterej mężczyźni w wieku od 20 do 24 lat podróżowali samochodem marki Renault Megane w kierunku mostu Dębnickiego, gdy pojazd zjechał na lewo i dachował na bulwarze Czerwieńskim. Wszyscy pasażerowie ponieśli śmierć na miejscu. Władze miasta udostępniły nagranie wypadku jako ostrzeżenie dla innych kierowców. Kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały całe zdarzenie.
Według badań, samochód przed wypadkiem poruszał się z prędkością około 160 km/h przez centrum Krakowa. Ekspertom prokuratury udało się też ustalić, że nie było widocznych prób hamowania przed zdarzeniem.