Trudno nie zadawać sobie pytania, czy sprawca rodzinnej masakry, która miała miejsce w ostatni piątek w Prusicach, a który bezlitośnie zabił swoją małą, pięcioletnią córkę i teściową we własnym domu, a także niepohamowanie zaatakował swojego dziewięcioletniego syna, mógł zainspirować się podobną tragedią sprzed lat. Zastanawiające jest to, że ta druga straszliwa zbrodnia również miała miejsce w tym niewielkim miasteczku, i to zaledwie kilkaset metrów od miejsca najnowszego mordu.
Obecnie Prusice są pogrążone w głębokim żalu po piątkowej tragedii. Szok jest podwojony przez wspomnienia mieszkańców o rodzinnej masakrze, która rozegrała się tutaj dwadzieścia lat wcześniej. Wówczas sprawcą był strażnik graniczny, który przeprowadził egzekucję we własnym domu. Ofiarą padło pięć osób, w tym sam sprawca. Tym razem natomiast, na straży przestępstwa stał strażnik więzienny. Zabił dwie osoby i ciężko ranił dwie kolejne, w tym siebie.
W styczniu 2005 roku Prusice, miasteczko pod Wrocławiem, przeżywały ogromny szok i cierpiały. Józef F., 33-letni funkcjonariusz straży granicznej, w domu przy Rynku zdecydował się na straszliwą zbrodnię – otworzył ogień do swojej rodziny. Na miejscu giną jego mały syn i szwagierka. Żona mężczyzny, prokuratorka z Trzebnicy, umiera dzień później w szpitalu. Teściowa walcząca o życie przez trzy miesiące również nie uchodzi z życiem. Piątą ofiarą jest sam sprawca, który po masakrze popełnia samobójstwo. Zbrodnia szybko została oceniona przez policję jako egzekucja – wszystkie ofiary miały rany postrzałowe głowy. Sprawca miał problemy zawodowe, był zawieszony w czynnościach służbowych. Jednak według śledczych przyczyną zbrodni były „narastające nieporozumienia rodzinne”.
W marcu 2025 roku Adam Sz., mający 51 lat dowódca specjalnej brygady służby więziennej, podczas awantury domowej zabija teściową. Oddaje strzał wprost w jej głowę. Następnie atakuje swoje dzieci – pięcioletnią córkę i dziewięcioletniego syna – w obecności ich matki, swojej żony. Dziewczynka umiera na miejscu, a chłopiec w stanie krytycznym jest transportowany do szpitala. Sprawca próbuje również zastrzelić się, ale lekarze ratują mu życie.