Ulica Bociania we Wrocławiu stała się ostatnio areną zatrważających działań, które zdecydowanie zmieniły jej wygląd. Dokładniej rzecz ujmując, znaczna część zieleni, która dotychczas zdobiła tę ulicę, została usunięta. Około 150 drzew – topole, głogi, klony i olchy – zostały brutalnie ścięte. Miejscowi aktywiści są przekonani, że niektóre z tych drzew zostały wycięte bez odpowiedniego pozwolenia. Wielkim zaskoczeniem dla nich było odkrycie, że wiele z tych drzew miało ponad 100 lat i rosło na obrzeżach działki. Zastanawiają się teraz, kto mógł wydać zgodę na takie działanie.

Okazuje się, że cała ta sytuacja jest związana z planowanym projektem mieszkaniowym na ulicy Bocianiej. Ta ulica jest położona pomiędzy dwoma innymi ulicami – Kwidzyńską i Kowalską. Do tej pory na ulicy Bocianiej znajdowało się tylko kilka domów jednorodzinnych, ale teren od strony torów tramwajowych został niedawno otoczony płotem i od tego czasu obserwowano tam intensywne prace związane z wycinką drzew. Na tym terenie ma powstać kompleks mieszkalny składający się z domów jednorodzinnych i apartamentów o metrażu od 80 do 150 mkw., a także plac zabaw i dwie „kieszonkowe” przestrzenie parkowe.

Grupa aktywistów miejskich z „Przyjaznego Wrocławia”, serwisu prowadzonego na Facebooku, nie mogła pozostać obojętna na te zmiany. Kierują ostre zarzuty w stronę dewelopera PCG, który stoi za tym projektem, osiedlem BO. Oskarżają go o nielegalną wycinkę drzew i ignorowanie wartości zieleni miejskiej. Jak zauważają, pomimo swoich urokliwych sloganów, takich jak „Należymy do Polskiego Związku Firm Deweloperskich”, „Ogólnopolski deweloper”, „30 lat doświadczenia na rynku nieruchomości”, firma ta zostawiła po sobie krajobraz prawdziwej katastrofy. Część drzew została wycięta zgodnie z pozwoleniem, ale wiele z nich usunięto bez żadnej zgody. Aktywiści podkreślają również, że firma nie przestrzegała wymogów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, jeśli chodzi o zachowanie pasa ochronnego.

Sytuację komentują również urzędnicy z Wrocławia. Wyjaśniają, że deweloper prawidłowo ubiegał się o pozwolenie na wycinkę drzew, które rosną na terenie przyszłych budynków mieszkalnych i apartamentowców. W dniu 17 października wydano mu zezwolenie na wycinkę 151 drzew. Zeznają również, że za te działania naliczono opłaty administracyjne w wysokości 234 tys. złotych.