W ciemnościach nocy z 11 na 12 stycznia, doszło do dramatycznych wydarzeń na trasie kursującego pociągu Intercity, jadącego z Warszawy do Wrocławia. Odcinek trasy między Opolem a Wrocławiem stał się miejscem śmiertelnego incydentu, gdy maszynista obsługujący skład liczący ponad 130 pasażerów, doświadczył nagłego ataku serca.
Intercity o nazwie „Oleńka”, łączące stolicę Polski z Wrocławiem, było miejscem tragicznego wypadku. Pociąg, który według rozkładu jazdy miał dotrzeć do stolicy Dolnego Śląska o godzinie 0:46 dnia 12 stycznia, opóźnił się o ponad cztery godziny. Nagłe zatrzymanie krążenia spotkało 68-letniego maszynistę tego składu kilkanaście kilometrów za Opolem. Po utracie przytomności przez pracownika kolei, pociąg nagle zatrzymał się, uruchamiając tryb awaryjny.
Działając zgodnie z zaprojektowanymi mechanizmami bezpieczeństwa, system samoczynnego hamowania pociągu (SHP) wszedł w akcję. Ten element bezpieczeństwa na kolei wymaga od maszynisty regularnej interakcji i „kasowania” sygnałów wysyłanych przez system. Jeżeli maszynista nie reaguje na te sygnały w określonym czasie, pociąg zaczyna nagle hamować. Jazdę można wznowić tylko po całkowitym zatrzymaniu składu. Niestety, w tym przypadku nie doszło do takiego scenariusza z powodu fatalnego incydentu i utraty przytomności przez maszynistę.
Strażacy, którzy zostali wezwani na miejsce zdarzenia, rozpoczęli natychmiastowe działania resuscytacyjne, ale niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Pasażerowie pociągu Intercity „Oleńka” musieli spędzić kilka godzin w zatrzymanym składzie w pobliżu Nowej Jamki w powiecie opolskim, między stacjami Dąbrowa Niemodlińska i Przecza.
Podróżujący pociągiem z Warszawy do Wrocławia pasażerowie ostatecznie zostali przetransportowani innym składem udostępnionym przez przewoźnika. Nowy pociąg ruszył spod Opola tuż przed godziną czwartą rano i dotarł do Wrocławia z opóźnieniem wynoszącym 250 minut.