Plan Wrocławskiej Lewicy i Koalicji Obywatelskiej, który zakłada usunięcie krzyży z wrocławskiego ratusza, wywołał wiele kontrowersji. Niejasności budzą także motywy tych dwóch sił politycznych, które postanowiły nie rozmawiać publicznie na ten temat. Tymczasem polityk Michał Jaros, przebywający pod presją ze strony Dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej, zamierza bronić swojej pozycji lidera partii na tym obszarze.
Michał Jaros, lider Platformy Obywatelskiej na Dolnym Śląsku, którego ostatnie miesiące charakteryzują się serią porażek, zapowiada kontratak. Po doznanej klęsce w walce o stanowisko prezydenta Wrocławia i nieudanej próbie zdobycia stanowiska marszałka województwa dolnośląskiego, Jaros jest zdeterminowany do walki o utrzymanie stanowiska lidera. Ten stan rzeczy został ujawniony po głosowaniu ws. marszałka, gdzie Jaros zyskał tylko 12 głosów na 15 członków klubu KO.
Jaros nie kryje swojego rozgoryczenia brakiem poparcia ze strony partii, zarówno wobec własnych członków, jak i wyborców. Wyraził to w niedawnej rozmowie na antenie TVP Wrocław, zapowiadając jednocześnie dalsze rozliczenia wewnętrzne.
W obliczu gwałtownej reakcji Jarosa można zadać sobie pytanie, ilu z radnych PO zdecyduje się na przerwę od polityki lub szukać schronienia poza granicami Wrocławia. Największym rywalem Jarosa jest Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha, który do tej pory nie może pojąć, jak to się stało, że dwie lata temu przegrał walkę o przywództwo w dolnośląskiej PO mimo poparcia ze strony Tuska i Schetyny.
Kolejnym kontrowersyjnym tematem jest inicjatywa radnych Lewicy i KO dotycząca usunięcia krzyży z ratusza. Radni ci opierają swoje działania na ustawie z okresu PRL-u, która postulowała utrzymanie neutralności religijnej w urzędach. By to osiągnąć, proponują wprowadzenie standardu religijnej neutralności we Wrocławiu.
Inicjatywa ta jest odpowiedzią na decyzje prezydenta Jacka Sytryka, który postanowił nie zgodzić się na usuwanie krzyży. Sytryk podkreślił, że w obecnej sytuacji konieczne jest szukanie tego, co łączy a nie dzieli społeczność. Radni Lewicy i KO zdają się jednak myśleć inaczej.
Apel radnych o wprowadzenie neutralności religijnej został przyjęty bez wcześniejszej dyskusji, co jest rzadkością w demokratycznej społeczności. Wniosek ten ma na celu usunięcie wszelkich barier psychologicznych, które mogłyby ograniczać równy dostęp do miejskich usług dla wszystkich mieszkańców Wrocławia.
Wydaje się, że ta inicjatywa nie jest nowością. Podobne pomysły były już realizowane podczas Komuny Paryskiej, kiedy to planowano nawet zburzenie katedry Notre-Dame. Ten fakt został uwypuklony przez Cypriana Kamila Norwida w „Przyczynek do «Rzeczy o wolności słowa»”.
Ten sam trend można zaobserwować również w Ministerstwie Edukacji Narodowej, gdzie intensywnie pracuje się nad tym, aby umysł młodego obywatela był niwą nijaką.