Sytuacja związana z jakością powietrza we Wrocławiu ulega pogorszeniu, a pomiar przeprowadzony w piątek 27 grudnia tylko to potwierdza. Wyniki pokazują niepokojące stężenia szkodliwych dla zdrowia ludzi pyłów PM10 i PM2.5. Specjaliści ostrzegają i rekomendują mieszkańcom pozostanie w domach.

Normy dotyczące dopuszczalnego stężenia groźnych cząstek pyłu w powietrzu zostały we Wrocławiu przekroczone o wiele razy. Ekspertyza sugeruje ominięcie spacerów, ograniczenie aktywności fizycznej na świeżym powietrzu, a nawet jazdy samochodem. Cała ta sytuacja ma miejsce mimo niedawno wprowadzonych nowych regulacji.

Od 1 lipca obowiązuje przepis zabraniający użytkowania tzw. kopciuchów, czyli kotłów, które nie spełniają wymogów emisyjnych. Jednakże, mimo zakazu, nadal są one wykorzystywane. Z analiz przeprowadzonych przez Dolnośląski Alarm Smogowy wynika, że na terenie Dolnego Śląska nadal funkcjonuje około 100 tys. takich pieców, w tym 4 tys. we Wrocławiu.

Krzysztof Smolnicki, jeden z liderów Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, wyjaśnia, że 90 procent tak zwanych kopciuchów znajduje się w budynkach komunalnych i są to zazwyczaj piece kaflowe, umieszczone głównie w słabo ocieplonych kamienicach. Choć mieszkańcy nie powinni palić w nich odpadów, często rzucają do pieca cokolwiek, by podtrzymać ciepło. Wyjaśnia także, że trudno jest kontrolować na bieżąco tego typu działania, szczególnie w nocy. Dodatkowo we Wrocławiu obecnie obserwowany jest tzw. zgniły wyż, czyli sytuacja pogodowa charakteryzująca się mroźnymi temperaturami, słońcem i brakiem wiatru.

Zgodnie z obowiązującymi standardami, dopuszczalne stężenie cząstek pyłu PM10 (o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów) w powietrzu wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny. W piątek rano (27 grudnia) norma ta została przekroczona prawie dwukrotnie na terenie całego miasta. Największe stężenie pyłu PM10 zanotowano na Żernikach oraz w Leśnicy (109 mikrogramów), na Nowym Dworze (95 mikrogramów), w Hubach (87 mikrogramów) oraz Tarnogaju (79 mikrogramów).

Nieco większą troską są mniejsze cząstki pyłu, o średnicy nieprzekraczającej 2,5 mikrometra (PM2.5). Krzysztof Smolnicki zaznacza, że to właśnie one stanowią 90 procent całego pyłu PM10. Polska nie posiada średniej dobowej normy dla cząstek PM2.5, jednak według standardów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), wynosi ona 25 mikrogramów na metr sześcienny.

Informacje z piątku są alarmujące – norma WHO została przekroczone wielokrotnie. O godzinie 10 na terenach Leśnicy i Żernik wskaźnik PM2.5 pokazał 83 mikrogramy na metr sześcienny, na Hubach wynosił 73 mikrogramy, na Tarnogaju 71 mikrogramów, natomiast na Nadodrzu 70 mikrogramów.

Jak mówi Smolnicki, chociaż możemy wyczuć dym z pieców, pyłu zawieszonego już nie jesteśmy w stanie zauważyć. Może się wydawać, że smogu nie ma, ale to złudzenie. Nie jesteśmy również w stanie wyczuć obecności bardzo toksycznego dwutlenku azotu.

Smog, zarówno ten powstały przez spalin z pieców, jak i ten generowany przez samochody, jest poważnym zagrożeniem. Każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza w mieście Wrocław umiera około 800 osób.